Śląski ZPN

Historyczny awans w 800-letnim Puńcowie

20/07/2023 09:06

Znany z występów w ekstraklasie Damian Szczęsny jako pierwszy zasilił beniaminka IV ligi.


W założonym w 1949 roku Tempie Puńców piłkarze nie czekali na jubileusz 75-lecia. Rok przed terminem świętowania zameldowali się bowiem w IV lidze i historyczny awans w dziejach mającej już 800 lat wioski na Śląsku Cieszyńskim stał się faktem.

- Na pewno najbardziej pamiętny mecz z minionego sezonu miał miejsce w ostatniej kolejce – mówi grający trener Michał Pszczółka. - Po 27 spotkaniach, z których 23 wygraliśmy, 2 zremisowaliśmy i 2 przegraliśmy, przyszedł bowiem „finał” z zespołem GKS Radziechiowy-Wieprz, który deptał nam po piętach i miał do nas 2 punkty straty. To była kumulacja całego sezonu. W dodatku tej potyczce towarzyszyły niesamowite emocje od obaw na początku, że możemy zaprzepaścić cały rok pracy po euforię na końcu, bo jedynego gola spotkania Kuba Legierski, który wszedł na boisko w 80. minucie, strzelił w 3. minucie doliczonego czasu gry! To było zwieńczenie rozgrywek, w których graliśmy przecież 28 kolejek, ale tak naprawdę wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej minucie sezonu! Nie znaczy to jednak, że nam się udało. Wręcz przeciwnie nasz bilans bramkowy 111:20 potwierdza jaki to był dla nas rok, a w dodatku do tego ostatniego występu też byliśmy dobrze przygotowani. Mieliśmy w pamięci niedawną porażkę z Beskidem Skoczów, który wygrał na naszym boisku 5:2 i w razie naszej porażki mógł liczyć na awans. Powiedziałem więc przed ostatnim meczem sezonu w szatni chłopakom, że taka drużyna jak nasza nie przegrywa dwóch z rzędu najważniejszych spotkań i faktycznie wyszliśmy na boisko zmobilizowani, pewni siebie i pracowaliśmy od początku do końca więc wygraliśmy zasłużenie.

Już rok temu Tempo też walczyło o awans, ale ostatecznie z dorobkiem 74 punktów, za 23 zwycięstwa, 5 remisów i z 2 porażkami oraz bilansem bramkowym 114:28, drużyna Michała Pszczółki zajęła drugie miejsce. Za drugim razem finisz był jednak skuteczny.

- Ten awans szczególnie dedykuję naszemu wiceprezesowi, bo Kamil Małyjurek był ojcem tego sukcesu, a na miano mamy zasługuje pani Renia, która dba o nas, jest z nami na każdym kroku i wspiera w każdej sytuacji i o każdej porze dnia – wylicza Michał Pszczółka. - Także Andrzej Lacel czyli sternik naszego klubu jest bardzo wysoko na liście ludzi, którzy na ten awans zapracowali, a tuż za nim jest wielu ludzi z puńcowskiej społeczności. Wiele osób zaczęło przychodzić na nasze mecze, które stały się atrakcją i jednoczyły kibiców, bo wiadomo, że sukces zawsze przyciąga ludzi. Cieszymy się więc, że udało się nam to osiągnąć. Jeżeli powiem, że na ostatni mecz sprzedano około 500 biletów i dodam, że dzieci i kobiety wchodzą bez biletów, to nie przesadzę twierdząc, że na te najważniejsze spotkania przychodziło po tysiąc ludzi. Było to czuć na boisku i ta atmosfera przełożyła się na naszą grę.

W klubie, którego wychowankiem jest grający w Górniku Zabrze Robert Dadok, nie brakuje nazwisk znanych piłkarskim kibicom. Jednym z piłkarzy, o którym sympatycy Tempa mówią same superlatywy jest Rafał Adamek, mający za sobą występy na zapleczu ekstraklasy.

- Boiskowym ojcem sukcesu, choć oczywiście wszyscy w tym momencie mówią o Rafale Adamku, bo został naszym drużynowym królem strzelców, zdobywając 28 bramek, choć ponad pół sezonu nie grał z powodu kontuzji, był... zespół – uważa Michał Pszczółka. - Wiosna była dla mnie bardzo ciężka. Pracuję jako trener seniorów dopiero 2,5 roku, ale takiej rundy jeszcze nie miałem. Co mecz ktoś wypadał i trzeba było sobie radzić. Tak jak już wspomniałem ponad pół sezonu graliśmy bez Rafała więc mówienie, że Tempo to Adamek jest uproszczeniem. Cała drużyna ciężko na to pracowała i to jest fundamentem naszego sukcesu. Wychodziliśmy na boisko pod hasłem „mocni razem” i to się potwierdzało na murawie. Kilka razy odrabialiśmy straty, bo jesienią w Pietrzykowicach i Skoczowie wygraliśmy choć było już 0:2, a wiosną w Ślemieniu przegrywaliśmy na zalanym boisku, ale po przerwie gole Mateusza Szustera i Jakuba Legierskiego zapewniły nam zwycięstwo 2:1. Te „wyciągnięte” wyniki były kluczem do sukcesu, w którym procentowało też doświadczenie zdobyte w poprzednim sezonie, w którym wyprzedziła nas Błyskawica Drogomyśl nabraliśmy doświadczenia. Wiedzieliśmy już co robić w trudnych sytuacjach, że każdy musi sobie zaufać i pociągnąć zespół. Każdy mecz wyłaniał więc swojego bohatera i to jest dla mnie bardzo budujące.

Istotne dla trenera jest także to, że po awansie niemal wszyscy zawodnicy zadeklarowali chęć gry w IV lidze.

- Pożegnaliśmy się tylko z Mateuszem Szusterem, który już długo nosił się z zamiarem odejścia, bo planował przeprowadzkę i ta zmiana była zapowiedziana – wyjaśnia Michał Pszczółka. - Na jego miejsce przyszedł jednak Damian Szczęsny. Jego umiejętności piłkarskie oraz doświadczenie zdobyte nawet na boiskach ekstraklasy bardzo się nam przyda. Zresztą on sam powiedział, że przychodzi do nas, bo chce o coś grać i myślę, że zarówno na boisku jak i w szatni wesprze nasz zespół. Na pierwszym treningu miałem 20 zawodników do dyspozycji, ale wśród nich jest trzech młodych chłopaków, których chcemy ogrywać i dać im możliwość rozwoju u nas. Rozglądamy się za stoperem, który wzmocni naszą obronę. Trenował z nami pół roku Kacper Nowak, któremu pomogliśmy wrócić po kontuzji więc mam nadzieję, że nam teraz pomoże. Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas trudny sezon. Nie ukrywam jednak, że trochę doświadczenia z IV ligi już mam, bo wchodziłem do niej grając w Kuźni Ustroń i występowałem w niej kilka sezonów. Uważam więc, że poradzimy sobie jeżeli dalej będziemy zespołem, który razem ciągnie ten wózek. Mam nadzieję, że utrzymanie jest w naszym zasięgu, a może nawet coś więcej. Oczywiście, boisko nas zweryfikuje, ale wierzę, że na murawie będziemy dawać pozytywne odpowiedzi. Przed pierwszym treningiem zapowiedziałem drużynie, że interesuje mnie miejsce w pierwszej piątce i uważam, że jest to realne. Taki jestem, że najpierw stawiam sobie cel maksimum, a jeżeli okaże się, że nie jesteśmy w stanie go osiągnąć to stopniowo schodzę niżej. Mam jednak nadzieję, że do końca będziemy walczyć właśnie o ten cel, który postawiłem na początku, bo gramy dla klubu i dla kibiców, którzy w małym Puńcowie czekają na dobre piłkarskie widowiska. Do tej pory to wychodził i liczę, że w IV lidze też się to uda.

W pierwszym letnim meczu sparingowym, w którym trener Tempa testował czterech zawodników i bramkarza puńcowianie wygrali na wyjeździe 4:3 z Iskrą Pszczyna, a gole dla beniaminka IV ligi strzelili: Dawid Okraska, Paweł Leśniewicz, Tomasz Stasiak i Rafał Adamek. Kolejnymi rywalami sprawdzającymi formę budowaną na nowy sezon będą w Puńcowie Kuźnia Ustroń (22.07 o 11.00) i Drzewiarz Jasienica (29.07 o 11.00), a próbą generalną ma być zaplanowany na 5 sierpnia mecz I rundy Pucharu Polski Podokręgu Skoczów z rywalem, którego 21 lipca wyznaczy im los.