Śląski ZPN

Natan Dzięgielewski otworzył listę strzelciów I Ligi Wojewódzkej B1 Junior Młodszy "InterHall" w sezonie 2019/2020

17/08/2019 15:00

W spotkaniu inaugurującym sezon 2019/2020 I Ligi Wojewódzkiej B1 Junior Młodszy "InterHall" emocji i okazji bramkowych było pod dostatkiem. Listę strzelców otworzył wprawdzie zawodnik GKS Tychy, ale po golach strzelonych przez Podbeskidzie, z większą łatwością dochodzące do sytuacji w polu karnym tyszan, to goście wydawali się bliżsi wywalczenia 3 punktów. Ostatecznie jednak mecz zakończył się remisem 2:2, który obie drużyny potraktowały jako dobry... materiał do analizy na progu rundy jesiennej.


Od pierwszego gwizdka sędziego do ataku ruszyli tyszanie i już w 1 minucie byli blisko szczęścia, ale strzał Krzosa obronił bramkarz, Woś nie zdołał wykonać dobitki, a Nowak trafił w obrońcę. Po chwili Rabiej sprawdził czujność Wasztyla, uderzając z dystansu, a Orliński, finalizując płynną akcję, posłał piłkę nad okienkiem. Ukoronowaniem tego szturmu zespołu, składającego się z 8 zawodników z rocznika 2004 i 3 z rocznika 2003, była bramka zdobyta w 5 minucie. Waszek długim podaniem z obrony uruchomił włączającego się do ofensywy lewego obrońcę Rabieja, który ze skrzydła dograł do Dzięgielewskiego, a ten celnym strzałem dopełnił formalności.

Podrażnieni szybką stratą gola bielszczanie natychmiast ruszyli do ataku, którego motorem napędowym był Mazur. To po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego w 9 minucie pierwszy raz pod bramką Sipa zrobiło się niebezpiecznie, ale główkujący Łukaszek przestrzelił. Później bramkarz tyszan miał już pełne ręce roboty i spisywał się znakomicie. Między innymi obronił w sytuacji sam na sam w 16 minucie z Liszką, a w 17 minucie wygrał pojedynek oko w oko z Brychem, strzelającym z 5 metra. Także w 34 minucie zatrzymał szarżę Łukaszka, a w 40 minucie gdy instynktownie odbił piłkę wstrzeloną mocno przez Kralczyńskiego był także na posterunku przy dobitce wykonanej głową z bliska przez Janiszewskiego.

I gdy wydawało się, że dzięki swojemu bramkarzowi tyszanie zejdą do szatni z jednobramkowym prowadzeniem, Sip popełnił błąd. Po dalekim podaniu Kralczyńskiego w kierunku Janiszewskiego, golkiper GKS niepotrzebnie wybiegł na 30 metr. Napastnik był przy piłce szybciej i minął golkipera, a strzał z 16 metra do pustej bramki ustalił rezultat pierwszej połowy.

Po zmianie stron gra się wprawdzie wyrównała, ale to goście w 53 minucie dopięli swego. Janiszewski prowadząc piłkę długo szukał miejsca do oddania strzału, a gdy uderzył z 16 metra został zablokowany. Piłka spadła jednak pod nogi Szarka, który dobitką z 10 metra w długi róg sprawił, że bielszczanie poczuli się pewnie. Zabrakło im jednak celności przy strzałach: Janiszewskiego główkującego w 54 minucie i Szarka uderzającego w 55 minucie więc nie dobili rywala, który podniósł głowę w końcówce. W 71 minucie Orliński sprzed szesnastki zagrał na lewą stronę pola karnego gdzie Dzięgielewski zdecydował się na natychmiastowy strzał w długi róg i ustalił wynik.

Nie znaczy to jednak, że na tym golu skończyły się emocje. Obydwie drużyny ambitnie do końca dążyły do zmiany rezultatu. Okazje mieli zarówno tyszanie jak i bielszczanie. Wśród piłkarzy GKS najbardziej w nowej drużynie chciał się pokazać Woś, który w 72 minucie z 6 metra posłał piłkę obok słupka, a w doliczonym czasie gry strzałem z 18 metra zmusił Wasztyla do parady. Natomiast próbujący ustrzelić hat-tricka Dzięgielewski, główkując po rzucie rożnym wykonanym w 84 minucie przez Toporczyka nieznacznie się pomylił. W odpowiedzi bielszczanie najgroźniejsi byli po rzutach rożnych, ale w 84 minucie po dośrodkowaniu Mazura i główce Łukaszka Sip popisał się udaną interwencją, a w pozostałych sytuacjach zabrakło wykończenia.

- Nasza drużyna w całości składa się z zawodników z rocznika 2003 - mówi trener bielszczan Łukasz Rozmus. - W dodatku Kralczyński gra już w rezerwach, a Łukaszek w juniorach starszych. Na ten mecz dołączyli do nas, bo jeszcze nie wszystkich zawodników zdołaliśmy zatwierdzić, tak jak na przykład Kacpra Jaska ze Śląska Wrocław czy Miłosza Krupy z Częstochowy. W sumie mamy w kadrze 15 nowych zawodników więc potrzebujemy czasu na zbudowanie drużyny, ale z tego co było widać na boisku w Tychach możemy stwierdzić, że materiał jest.

- W większości ten zespół składa się z zawodników z rocznika 2004 - wyjaśnia szkoleniowiec tyszan Sebastian Szweda. - Tylko 3 w wyjściowej jedenastce na dzisiejszy mecz było z rocznika 2003. Mamy jednak ciekawy zespół, który w trakcie sezonu, wraz z upływem czasu, zaprezentuje dużo jakości i wartości piłkarskiej. On dopiero się buduje i ma też ciekawe jednostki, które promujemy. Do takich po tym meczu zaliczyć można nie tylko strzelca dwóch bramek Natana Dzięgielewskiego, ale także Bartka Kolca czy Bartosza Pudlika, który dał bardzo dobrą zmianę. Pochwalić trzeba także Artura Sipa, choć przy stracie pierwszego gola popełnił błąd. Wybronił jednak wiele sytuacji bramkowych i ten punkt to także jego zasługa.

GKS Tychy - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (1:1)
1:0 - Dzięgielewski, 5 min
1:1 - Janiszewski, 44 min
1:2 - Szarek, 53 min
2:2 - Dzięgielewski, 71 min
Sędziował Paweł Łukaszczyk (Tychy).
GKS: Sip - Nowak (60. Pudlik), Sidło, Waszek (64. Krawczyk), Rabiej - Pawlusiński (39. Toporczyk), Kolec, Krzosa (33. Żelazowski), Orliński (72. Ploch) - Woś, Dzięgielewski. Trener Sebastian SZWEDA.
PODBESKIDZIE: Wasztyl - Szarek (62. Bronner), Brych, Zoń, Kus (75. Wykręt) - Łukaszek, Kralczyński, Mazur, Liszka, Bernard - Janiszewski (85. Szczygieł). Trener Łukasz ROZMUS.
Żółte kartki: Waszek, Toporczyk, Dzięgielewski - Brych, Mazur, Wykręt.

Więcej zdjęć z tego meczu można oglądać TUTAJ.